sobota, 25 marca 2017

Rozdział 7

    - Dobra, mamy nie ma, więc możemy coś zrobić sobie do jedzenia. Rozum: spalmy cały dom - zażartował Anakin.
     - A diugo mamy nie biendzie? - zapytała dziewczynka.
     - Wróci w nocy. Też szuka dla siebie jakiegoś płatnego zajęcia, wiesz? - wytłumaczył. - To co byś zjadła?
     - Wymyśl cioś - rzuciła.
    - Hmmm... szczerze? Nigdy w życiu nie eksperymentowałem, ale zróbmy coś... rodem z HoloNetu zaproponował niepewnie. - Jakaś owsianka? Niezdrowe bułki, ciasto?
    - Wsiśtko! - wykrzyczała z entuzjazmem.
    - A zjesz? - zdziwił się.
    - Nia pół - podsunęła pomysł.
    - I do tego dobra bajka - dodał kiwając głowę, jakby stwierdzał, że jest geniuszem.
    - Tiak! - zgodziła się.
    - Idź coś wybierz, a ja spróbuję zrobić coś z niczego - polecił.
    Wyjął jakieś płatki ze szklanego pojemnika i wybrał poszczególne owoce ze słoiczków. Wyjął jakiś owocowy jogurt i rozcieńczył go na ciepło z mlekiem. W między czasie przyszła Ahsoka i skomponowała musli. On zajrzał do lodówki i znalazł drób. Wyłożył blachę papierem, położył na nim mięso, po czym obsypał przyprawami i wstawił do opiekacza. Na szybko znalazł w HoloNecie przepis na chipsy, wyrobił ciasto i utworzył z nich coś na wzór sztywnych, zagiętych naleśników. Dziewczynka w spokoju jadła pierwsze musli, twierdząc, że woli zjeść tylko to, a on może sobie zabrać, to co teraz robi.
     Upiekł swoje coś, wyjął mięso i je na szybko oskubał, dodał sos z warzyw, który mama robiła codziennie od momentu przyjazdu, specjalnie dla niego, bo mu strasznie zasmakował. Wlał go do rondla, dodał połowę mięsa, a drugą wstawił do lodówki. Wszystko razem podgrzał, w osobnym garnku odgrzał małej jogurt i zalał nim musli dla dziewczynki. Była niezwykle głodna, bo nigdy nie widział, żeby zjadła tak dużo jednego wieczora. Zawsze coś tam marudziła, ale zorientował się, że to nie jest jej typowa kolacja. Dostała coś słodkiego, a nie tradycyjnego.
    Wypełnił swoje... chipsowe coś przygotowanym nadzieniem. Łącznie wyszło tego osiem sztuk.* Ruszył ku kanapie, gasząc światło. Już Ahsoka miała włączać film na ekranie, ale zadzwonił dzwonek.
     - Ktio to? - zdziwiła się.
    Anakin zrobił zdezorientowaną minę i wstał, po czym poszedł do drzwi. Otworzył je z zamka i spojrzał przez lekką szparę. Jego oczom ukazał się Stef, Leinah i... Padme. Rozchylił drzwi na oścież z pytaniem:
     - Co tu robicie?
     - Przyszliśmy jako towarzystwo. Do dyspozycji mamy niezdrowe przekąski oraz towarzystwo dla Ahsoki w postaci Hanelin Masatry - oświadczył Salvat.
     - A twoja mama ochoczo na to przystała - wtrąciła Leinah.
     - Skubana - zaśmiał się Anakin.
     Wpuścił się i przywitał Padme:
     - Witam w mych skromnych progach.
     - Cześć. Nie bierz mnie za kogoś upierdliwego. Nie znamy się bardzo, Leinah sama nie chciała mi powiedzieć gdzie w ogóle idziemy...
     - Nie tłumacz się. Lubię cię, twoje towarzystwo mi nie przeszkadza. Wchodź dalej - zaprosił zamykając za nią drzwi. Weszli do salonu, a ich przyjaciółka już zapoznała Sokę ze swoją siostrą. Anakin poszedł ze Stefem po jakieś miski i talerze na ich zapasy.
    - Leinah, co moja mama mówiła o spaniu dla Soki? Ma określoną godzinę jako wyjątek? - dopytywał się.
     - Do której wytrzymają, do tej będą przytomne - odpowiedziała dziewczyna.
    - Wybaczcie, ale jako gospodarz, muszę przygotować wam łóżka. Czy Hanelin morze spać z Soką? - zaproponował.
     - Chyba tak, polubiły się - stwierdziła Masatra.
    Skywalker ruszył po schodach do pokoju gościnnego, aby pościelić dziewczynom łóżko. Stefa przenocuje w swoim, choć nie jest to wielce super pomieszczenie, jak królestwo przyjaciela. Nie ma się co dziwić, osobiście Anakin nie miał na to czasu w swoim planie, więc po co kupować sprzęt do grania lub inne rzeczy, które większość nastolatków Naboo, a na pewno stolicy Theed, posiada.
     - Pomogę ci - zaoferowała Padme, która dołączyła do niego chwile później. Wyciągnęła z łóżka pościel.
     - Zostaw. To mój obowiązek.
     - Tak, ale będę tu spać prawdopodobnie, więc czemu miałabym nie pomóc?
     Anakin siedział w bezruchu i patrzył na nią zahipnotyzowany.
     - Dajesz mi więcej powodów do tego bym lepiej cię poznał - odparł po dłuższej chwili.
     Dziewczyna uśmiechnęła się i zarumieniona spuściła wzrok.
    - Ponieważ?
    - Wiesz, kiedyś chciałem zostać Jedi - przyznał rozśmieszając ją jednocześnie.
    - Bardzo ambitnie.
    - Wiem - zgodził się. - Sytuacja wyglądała tak, że nasłuchałem się o ich przygodach, marzyłem o zobaczeniu całej galaktyki. Niebo... nieograniczone miejsce. Chciałem je zdobyć.
    - W końcu Skywalker - zauważyła.
   - Możliwe - śmiał się ścieląc posłanie. Kiedy skończył skierowali się z powrotem do przyjaciół, aby wspólnie, miło spędzić czas.
____________________________________________

2 komentarze: