To była najbardziej abstrakcyjna rzecz, jaką w życiu usłyszał. Nawet te wspaniałe podróże kosmiczne i dokonania różnych pilotów stały się realne, po zdaniu Padme. Wziąć wszystko w swoje ręce? Oni? Siedemnastolatkowie oraz prawdopodobnie siedem lat starszy brat najbardziej poszkodowanego... i - o mały włos - jeszcze nie-wróg Anakina. Tak więc, zasady są proste - mają znaleźć łowcę nagród - !!! - i rozwikłać zagadkę o dziecku. Co najlepsze - ponoć tym przeklętym dzieckiem jest jego siostrzyczka. Tego dnia podjął decyzje, że trzeba z nią porozmawiać jak najszybciej. Może jej biologiczni rodzice mieli jakieś zatargi. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić; trzeba znaleźć sposób na to, żeby dziewczynka trzymała buzię na kłódkę i nie mówiła nic mamie, a zwłaszcza Clieggowi, bo wdrążanie w to dorosłych, oznaczałoby klapę i służby porządku. Co jak co, ale jeśli chodzi o tę sytuację, to jest tu coś na rzeczy.
Może te głupie, jak na siedemnastolatka, ale do około dziewiątego lub dziesiątego roku życia strasznie fascynował się Jedi. Śnili mu się - dokładniej to, że przybyli na Tatooine i uwolnili wszystkich niewolników. Tak się nie stało, jego wolność wykupił ojczym, a Jedi poszli w zapomnienie. Nawet wcześniej, bo po prostu skupiał się na ważniejszych rzeczach. Lecąc na Naboo wiedział tyle, że Republika ma tu wielkie wpływy, jest to bardzo pokojowa planeta, a jak się zdarzały bitwy, to wszystko kończyło się dobrze. Wiele zwycięstw było przypisywane... Jedi. Szczerze powiedziawszy, Anakina bardzo to zdziwiło bo z biegiem czasu, musiał przyznać, zwątpił w istnienie Jedi, ich mieczy świetlnych oraz jakieś tam mistycznej Mocy, o której, między innymi, słyszał od Watto.
W czym rzecz? Do czego dążył tymi myślami? Czy Ahsoka nie miała jakieś... specjalne umiejętności? Jakby nie patrzeć, uczyła się szybciej niż przeciętne dziecko - przynajmniej tak uważa Shmi i gdyby cofnąć się w wstecz i przypomnieć sobie te małe brzdące prowadzone przez rodziców ulicami pustynnego miasta - wszystkie były albo rozwydrzone albo prostu mało co ogarniały. Jak to dziecko, więc Anakin miał prawo uważać Ahsokę za osobę, która jest nadzwyczajna. Stwierdził, że pora porozmawiać z dziewczynką, by się czegoś dowiedzieć. Może i była bardzo inteligentna, ale słuszną decyzją było przechytrzyć ją i kupić.. puzzle. Tak, puzzle; i to tysiąc dwieście elementów. Idiotyzm, fakt, lecz to jedyny sposób by udowodnić jej nadzwyczajność oraz pogadać sobie od tak - jak brat z siostrą.
Może te głupie, jak na siedemnastolatka, ale do około dziewiątego lub dziesiątego roku życia strasznie fascynował się Jedi. Śnili mu się - dokładniej to, że przybyli na Tatooine i uwolnili wszystkich niewolników. Tak się nie stało, jego wolność wykupił ojczym, a Jedi poszli w zapomnienie. Nawet wcześniej, bo po prostu skupiał się na ważniejszych rzeczach. Lecąc na Naboo wiedział tyle, że Republika ma tu wielkie wpływy, jest to bardzo pokojowa planeta, a jak się zdarzały bitwy, to wszystko kończyło się dobrze. Wiele zwycięstw było przypisywane... Jedi. Szczerze powiedziawszy, Anakina bardzo to zdziwiło bo z biegiem czasu, musiał przyznać, zwątpił w istnienie Jedi, ich mieczy świetlnych oraz jakieś tam mistycznej Mocy, o której, między innymi, słyszał od Watto.
W czym rzecz? Do czego dążył tymi myślami? Czy Ahsoka nie miała jakieś... specjalne umiejętności? Jakby nie patrzeć, uczyła się szybciej niż przeciętne dziecko - przynajmniej tak uważa Shmi i gdyby cofnąć się w wstecz i przypomnieć sobie te małe brzdące prowadzone przez rodziców ulicami pustynnego miasta - wszystkie były albo rozwydrzone albo prostu mało co ogarniały. Jak to dziecko, więc Anakin miał prawo uważać Ahsokę za osobę, która jest nadzwyczajna. Stwierdził, że pora porozmawiać z dziewczynką, by się czegoś dowiedzieć. Może i była bardzo inteligentna, ale słuszną decyzją było przechytrzyć ją i kupić.. puzzle. Tak, puzzle; i to tysiąc dwieście elementów. Idiotyzm, fakt, lecz to jedyny sposób by udowodnić jej nadzwyczajność oraz pogadać sobie od tak - jak brat z siostrą.
W sklepie zabawkowym wybrał taką układankę, która byłaby i dziewczęca i znośna dla oka, albowiem różowe księżniczki czy inne duperele to nie jego bajka, a tym bardziej Ahsoki. Może i jego siostra to jest dziewczynka, ale tak ogłupić by jej nie chciał. Sam w sumie nie oglądał jakiś bajek, ale wiele razy słyszał, że dla dzieci, a zwłaszcza płci żeńskiej, HoloNet wypuszcza sam syf. Może to i jakieś plotki, może prawda, a może poglądy, bo w sumie, piloci bajek nie oglądają. Tak. To bardzo dorosłe podsumowanie jak na nastolatka.
Wrócił do domu dumny ze swym zakupem oraz chrupkami i soczkami, byleby umilić siostrze ten dzień. Matka zaraz potem wyszła, więc został z siostrą sam. W sumie nie wiedział, co mama ma tak ważnego do załatwienia, że wyruszyła w pogodę zapowiadającą deszcz, co jest niezwykle rzadkie na tej planecie. W każdym razie, miał nadzieję, że nic jej nie stanie i stwierdził, że lepiej być nie mogło.
- Ahsoka! - zawołał siostrę.
~*❤*~
Kiedy na dworze niebo spowijała ciemność i odezwały się pierwsze grzmoty, do drzwi domu rodziny Naberrie zapukał gość, którym okazała się Shmi Skywalker. Ruwee ucieszony powitał kobietę, a wychylona zza framugi Padme w znoszonych getrach i starej bluzie przyglądała się matce kolegi.
Czy ona jest świadoma tego, że jej dziecko prawie zabiło chłopaka? - zadała sobie pytanie dziewczyna. Może nie dosłownie przez tę dziewczynkę. Po prostu ktoś musi na nią polować, ale czemu i w jakim celu? Czy jeśli ona sobie tak swobodnie chodzi, to znaczy, że niespodziewanie ktoś zaatakuje ten dom?
- Kochanie, zaparz herbatę - wyzwala ją z zamyśleń rodzicielka.
- Jasne - zgodziła się Padme.
- I podaj ciastka, które upiekłaś. Powinny już wystygnąć - dodała Jobal i zatraciła się w konwersacji z mężem oraz gościem.
Padme musiała pogodzić się z tym, że przez następne godziny będzie się uczyła przy akompaniamencie rozmowy. Fakt, nie rozmawiali jakoś głośno, zwłaszcza, że jej rodzice nie byli zwolennikami przekrzykiwań, a tym bardziej w ich domu oraz ściany zagłuszały. W każdym razie, świadomość obecności gościa rozpraszała ją i na pewno nie była jedną osobą w galaktyce z tym 'schorzeniem'. Wyłożyła ciastka na ozdobny talerz, który postawiła na tacy wraz z trzema filiżankami i dzbankiem z zaparzoną herbatą. Wcisnęła tam też cukierniczkę i łyżeczki. Podreptała do jadalni i rozłożyła naczynia w należyty sposób, po czym odniosła do kuchni tackę i zniknęła za ścianą kierując się do swojego pokoju.
Zastanawiała się, czy jej przyszła teściowa też jest nauczona takich manier.
Moment... CO?!
__________________________________________
Jakieś dwa tygodnie temu zacięłam się na 18 rozdziale i nie ma bata, nie napisałam już nic. Ale wczoraj jednak spięłam dupę i jakoś mi się udało!
Wybaczcie, że tak dawno mnie nie było, zapomniałam 2 razy wstawić, a potem była operacja, bo której odpoczynek trwał dwa tygodnie. Jest już dobrze :)
NMBZW!
__________________________________________
Jakieś dwa tygodnie temu zacięłam się na 18 rozdziale i nie ma bata, nie napisałam już nic. Ale wczoraj jednak spięłam dupę i jakoś mi się udało!
Wybaczcie, że tak dawno mnie nie było, zapomniałam 2 razy wstawić, a potem była operacja, bo której odpoczynek trwał dwa tygodnie. Jest już dobrze :)
NMBZW!